Jako mały chłopiec przychodziłem do kościoła z rodzicami i tylko tyle pamiętam, gdyż po wejściu do świątyni często się zdarzało, że zasypiałem i mama mnie budziła gdy kończyła się Msza święta. Kojarzyłem kościół jako budynek, w którym ludzie starsi się modlą, a dzieci mogą spać. Jednak po pierwszej Komunii świętej, za namową kuzyna poszedłem na ministranta, i dopiero wtedy otworzyłem oczy!
Że Msza święta jest także dla mnie, że mogę się w niej udzielać, i to spowodowało moje zamiłowanie do liturgii. Przez tę posługę przede wszystkim rozwijałem się duchowo, ale kształtował się także mój charakter i osobowość. Najbardziej wspominam bardzo atrakcyjne kolonie, wyjazdy z naszym księdzem opiekunem. Zauważyłem, że ksiądz to także normalny człowiek, który gra w piłkę, jeździ na rowerze, czy interesuje się muzyką. Posługa ministranta, potem lektora, spowodowała, że rozwijała się stopniowo moja droga do Chrystusowego Kapłaństwa. Jestem księdzem 3 rok i jestem nim także, dzięki posłudze przy ołtarzu Pana.
ks. Grzegorz